Uciekamy z tatą od 8 lat. Tato! Nikt nas nie rozdzieli

Artykuł o uprowadzonej z Kanady do Polski dziewczynki przez “dumnego” ojca. W jakiś niezrozumiały sposób, redaktor stara się wybielić akt kidnapingu.

15-letnia dziewczyna chce zostać z kochającym ojcem w Polsce. Ukrywają się i uciekają od ośmiu lat. Nie poddadzą się decyzji sądu, który nakazał dziewczynce wyjazd do matki do Kanady. Walczą. Będziemy ich wspierać.

– Marzę, by przestali wreszcie nas ścigać… Krysia B. (15 l.) rozgląda się wokół. Szuka jej policja. 8 sierpnia Krysia uciekła z pogotowia opiekuńczego w Warszawie. Ukrywa się razem z ojcem. – Nadzieja tylko w Strasburgu – mówi Andrzej B. (51 l.).
Gdyby kilka lat temu sąd wysłuchał Krysi, nie byłoby sprawy. Ukrywania się, zmieniania wyglądu, miejsca zamieszkania.

 

Uciekła od koszmaru

Andrzej B. poprowadził nas na spotkanie z córką. Szczupła dziewczyna na krakowskich Plantach w czerwonej kurtce wyglądała jak turystka.

– Tam, w pogotowiu opiekuńczym, były same narkomanki i złodziejki – opowiada Krysia. – Ja żyłam nadzieją, że wrócę do kochanego taty – powtarza.
Do matki nie chce. – Chciałabym, żeby tatusiowi przywrócili władzę rodzicielską – rozmarza się.

Urodziła się w Kanadzie. Wcześniej Andrzej B., fizyk, przyjechał z żoną na kontrakt. Małżeństwo zaczęło się sypać, Marzena B. wyprowadziła się. Kanadyjski sąd przyznał jej opiekę nad dzieckiem, potem był rozwód.
Andrzej B. wrócił do Polski i próbował skontaktować się z jedynaczką. Bez skutku. Krysię zobaczył 13 września 1995 r. na Okęciu. Po wizycie w kraju z rodziną byłej żony wracała do Kanady.

– Rzuciła mi się na szyję, prosząc, bym ją zabrał do domu. Nie porwałem jej – zapewnia Andrzej B.

W czerwcu br., po 8 latach, umorzono sprawę karną o porwanie dziecka.

Tymczasem od jesieni 1995 r. ojca i córkę szukała policja. Nie mogli na stałe się zameldować, zmieniali mieszkania. Dwa razy Andrzej B. wpadł: 12 dni spędził w areszcie. Wyszedł za kaucją.

Piątki i szóstki

Mimo ciągłego życia na walizkach – ojciec troszczył się o wykształcenie córki. Uczył ją sam, opłacał korepetytorów. Egzaminy zdawała zaocznie w zaprzyjaźnionych szkołach.

– Trzy piątki, reszta celujące – ojciec z dumą pokazuje zeszłoroczne świadectwo ukończenia I klasy gimnazjum.
Na życie w podziemiu Andrzej B. wydawał oszczędności i zarabiał korepetycjami. Sąd pozbawił go praw rodzicielskich. Sąd Najwyższy uchylił wyrok. Sąd niższej instancji w 2000 r. powtórnie pozbawił Andrzeja B. praw rodzica.

– Opinie psychologów, którzy rozmawiali z Krysią, nie były brane pod uwagę – mówi ojciec.

– Ojciec dowoził ją na zajęcia – mówi Agnieszka Skolimowska (38 l.), dyrektor Gimnazjum nr 2 w Otwocku. – To była bardzo dobra uczennica. Inteligentna, bystra, doskonale chłonęła wiedzę.

Matka nie odpuści?

Długo próbowaliśmy skontaktować się z mamą Krysi. Była niedostępna. Udało nam się porozmawiać z jej rodzicami – dziadkami Krysi – Jadwigą i Janem L.

– Nasza córka dbała o naszą wnuczkę. Może była dla niej za dobra – mówią. O to, że Krysia nie ma normalnego domu, państwo J. obwiniają Andrzeja B. – Krysia jest przez niego sterowana.
Państwo L. mówią, że córka nie przyjedzie w grudniu na rozprawę do Warszawy o przywrócenie praw rodzicielskich Andrzejowi B. Jako fizyk-wykładowca akademicki ma akurat sesję egzaminacyjną. – Marzena bardzo kocha Krysię i będzie o nią walczyć do końca – mówią państwo L.
W czerwcu br. polska policja dopadła Andrzeja B. z córką w warszawskim mieszkaniu jego rodziców. On trafił do aresztu, ona do pogotowia opiekuńczego. Z Kanady przyleciała Marzena B.

Chciała zginąć?

W sądzie Krysia rzuciła w matkę wazonem i chciała popełnić samobójstwo, wyskakując przez okno. Policjant z kuratorką złapali ją w ostatniej chwili za nogę.

Po tym zdarzeniu matka zrezygnowała z możliwości przymusowego zabrania dziecka. Krysia wróciła do pogotowia. Potem uciekła.
10 grudnia w Warszawie odbędzie się kolejny proces o przywrócenie praw rodzicielskich Andrzejowi B. Sędzia Agnieszka Derejczyk mówi, że dziewczynka powinna być przebadana w rodzinnym ośrodku diagnostyczno-konsu- ltacyjnym.
Andrzej B. nie wybiera się do sądu. Boi się, że zabiorą mu dziecko. Liczy na Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Zarzuca polskiemu wymiarowi sprawiedliwości zagrożenie dobra dziecka, bezprawne pozbawienie wolności oraz prawa do nauki.

Skarga w Trybunale

– Skarga została już przyjęta do rozpatrzenia – mówią krakowscy adwokaci Krzysztof Tor i Piotr Sołhaj, pełnomocnicy Andrzeja B. – W najbliższym czasie ma być wydany tzw. środek tymczasowy wobec Polski, by ojciec z córką mogli wyjść z ukrycia i bezpiecznie czekać na rozpatrzenie ich skargi.

A jeśli do tego czasu werdykt nie zapadnie? W kwietniu Krysia kończy 16 lat, nie będzie można już jej deportować do Kanady. Potem jeszcze 2 lata do pełnoletności i nikt już jej do niczego nie zmusi. .

Rzecznicy za Krysią

– Dążyliśmy, by zgodnie z zapisami w konstytucji Krysia sama wypowiedziała się, czy chce być z matką, czy ojcem – mówi prof. Andrzej Zoll, rzecznik praw obywatelskich. Decyzję sądu rodzinnego o umieszczeniu dziewczyny w pogotowiu uważa za niefortunną.

Paweł Jaros (42 l.), rzecznik praw dziecka, nie ma wątpliwości, że sądy wyrządziły wielką krzywdę dziewczynce i jej ojcu.

– To nieludzkie traktowanie przez wymiar sprawiedliwości – ocenia. – Zamiast tak długo trzymać dziewczynkę w pogotowiu, można ją było umieścić u dziadków, którzy o to występowali.

Mirosław Koźmin (www.superexpress.pl)

Oczywiście nie jest to pierwszy -[link id=’105′ text=’artykuł’ ] -(i na pewno nie ostatni) który wybiela porwanie dziecka do Polski. Kilka dni temu Rzeczypospolita napisała inny artykuł “na zamówienie” gdzie ani prawo, ani rozsądek, ani nawet prawda nie mają znaczenia.  Co na temat takich pismaków naprawdę myślę przedstawię w [link id=’193′ text=’osobnym artykule’].

Categories: